Zajrzałem na chwilę do dawnej Persji. Byłem tam, krótko ale jestem mega zadowolony z tej podróży.
Wokół Iranu narosło wiele mitów. Wiele osób pukało się w głowę gdy dowiadywało się, jaki jest cel mojej podróży. Oczywiście zwykle z braku wiedzy. Sam też nie wiedziałem do końca czego się spodziewać. Wiedziałem jedynie, że jest na tyle stabilnie i bezpiecznie iż można zerknąć, co tam mają dobrego. To co spotkałem przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Przyjaźni ludzie, całkiem niezła infrastruktura, niesamowite pejzaże, ciekawe budowle i jeszcze raz fajni ludzie! :)
W towarzystwie dwóch kumpli, zwiedziłem Jazd, Isfahan i dwie klimatyczne wioski.
Isfahan jest blisko 2 milionową metropolią. Zwiedziliśmy tam piękny most Pol-e Chadżu. Aktualnie przez złą politykę rolną, rzeka nie płynie pod owym mostem, za to ludzie spędzają wolny czas pomiędzy jego łukami, bawiąc się, grając w karty i śpiewając. Odkryliśmy również irańską "siłownię" Zurkhaneh, czyli Dom Siły. Uprawia się tam ćwiczenia fizyczne. Historia tego miejsca sięga dawnej Persji. Jest to połączenie sztuki walki, treningu siłowego, muzyki i religii. Tak trenowali wojownicy, mający chronić Persję przed Arabami. Na placu Imama odwiedziliśmy, targ i małe manufaktury trudniące się rękodziełem. Wszystko przypomina nasze krakowskie sukiennice z tym, że jest to wielokrotnie większe. Wisienką na torcie było ognisko na pustyni w wybornym towarzystwie :) Mini klimaty - Solińskie Lato